piątek, 18 września 2009

Pinokio

Wszelkie kwestie związane z Biniem załatwiane będą na sąsiednim blogasku, zatem mogę powrócić do swawolnego i jak najbardziej prywatnego blogowania. Obrazek ni przypiął ni wypiął, bez związku i kontekstu. Zwyczajny Pinokio - kłamczuszek narysowany chyba w roku 1997 (nie chce mi się szukać oryginału, na którym jest data) i pokolorowany kilka lat później. Jakoś nie było okazji nigdzie go opublikować.

7 komentarzy:

  1. Pyszne.
    To się dopiero nazywa stracić twarz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki! "Twarz ma się tylko jedną".

    OdpowiedzUsuń
  3. I śmieszno i straszno...
    Jak wyżej: super pomysł i wykonanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Andrzeju, czarno-biały oryginał Twojego "Pinokia" jest u mnie i widnieje na nim data 1998. Podarowałeś mi go w prezencie, bo jest w czarnym pas partu i antyramie(!) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj w Ojczyźnie! Dzięki za kartki z podróży!!!
    Całkiem zapomniałem, że podarowałem Ci ten rysunek. Pamięć mam świetną, ale krótką.

    OdpowiedzUsuń
  6. He, he, he! Ale rysunek jest naprawdę prima sort i jest głębszy niż się z pozoru wydaje. Fajnie, że poczta włoska sprawnie działa i pocztówki już dotarły. Swoją drogą, tam gdzie byłem, to stada pinokiów wyglądały z każdego kąta:)

    OdpowiedzUsuń