środa, 3 czerwca 2009

AMERICAN DREAM

Mały wpis gościnny pozwolę poświęcić postaci Douga Miersa szefa małego amerykańskiego wydawnictwa Comics Conspiracy. Douga poznaliśmy podczas pracy nad jednym z kolejnych numerów Produktu. Portale branżowe pokroju Newsaramy były wtedy w powijakach, a i nasz kontakt z szerokim światem był realizowany głównie za pomocą Wizarda tudzież maili do wydawnictw z prośbą o jakieś materiały. Jedną z najmilszych odpowiedzi (wraz z kilkoma komiksami) dostaliśmy od niewielkiego wydawnictwa i jednocześnie sklepu Comics Conspiracy. W jednym ze starych Produktów możecie znaleźć artykuł pokrótce opisujący komiksy z CC. W zamian Doug dostał oczywiście egzemplarz autorski. Reakcja Miersa była jak najbardziej pozytywna i parę tygodni później przyszedł mail, czy któryś z chłopaków nie narysowałby pin-upu do jego z jego tytułów. Z mety pomyślałem o Andrzeju, który wtedy zakończył już rysunkową współpracę z naszym magiem, a więc miał nieco wolnego czasu. Umówiliśmy się na wynagrodzenie w postaci 15 egzemplarzy autorskich, co było chyba najwygodniejsze wówczas dla obu stron (Paypal nie był wtedy dostępny w Polsce). Doug zażyczył sobie halloweenowy rysunek głównego bohatera wraz ze znaczkiem wydawnictwa. Po tygodniu Andrzej oddał pracę, a ja nerwowo pobiegłem do kafejki internetowej (było kiedyś coś takiego), żeby jak mawia klasyk Władysław Krupka „nadać wiadomość do Stanów”. Doug był wniebowzięty, po 3 miechach (proces wydawniczy) dostałem paczuszkę z komiksem „Generic Comic Book # 10” z pięknym pin-upem Andrzeja i co najważniejsze stopką z bezbłędnie wydrukowanym nazwiskiem autora. Po tamtej publikacji nasze kontakty nieco się poluzowały, niemniej pamiętam jak gratulowałem Miersowi sprzedaży praw do jednego z komiksów Warnerowi (chodziły ploty, że projektem interesował się sam Christopher Nolan). Niestety 31 stycznia 2005r, w wieku 42 lat, Miers zmarł na atak serca - no i jak tu nie mówić, że Andrzej ma pecha. Tak czy inaczej w dyskusji, kto pierwszy drukował w Stanach: Oleksicki czy Cabała, odpowiedź brzmi: Janicki! Gościnnie dla ajanicki.blogspot.com - Krzysztof Mirowski

9 komentarzy:

  1. Byłem wtedy pod dużym wrażeniem i jestem do dziś. Świetna robota! Życzę w przyszłości więcej szczęścia w kontaktach zawodowych z USA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo elegancki pin-up. Szkoda, że finał historii taki niewesoły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Życie jest do... bani i kończy się śmiercią.
    American Dream to nie mój dream, ale jak się coś napatoczy to można próbować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra robota i szacuneczek. Życzę kolejnych, podobnych i udanych (tzn. z happy endami) historii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fakt,pinap przedni.Co ciekawe, w ogóle go sobie nie przypominam, jestem zaskoczony i do tego bardzo pozytywnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki! Gdyby nie inicjatywa Krzycha M. byłby obrazek nie powstał.

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, CC. Mam nadal na norce kupę ich stuffu( ileś tam zeszytów Comic Book, którym za okładkę robił różowy lub żółty kredowy papier i tylko on) . Cóż to były za wesołe komiksy klasy B:) Szkoda Douga, gość był co najmniej niezwykły.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fakt, okładki Generica były jednobarwne. "Mój"
    numer ma czarną a trade był biały. Inne tytuły miały full wypas.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, wiem:) Mam u siebie kilka numerów Para Troops także.

    OdpowiedzUsuń