piątek, 15 maja 2009

Powrót do przeszłości 2

Dla wszystkich miłośników komiksu będzie jasne, że inspiracją do narysowania tego barbarzyńcy (rys. z 1996 roku) był, „Slaine”, wykreowany przez parę Pat Mills i Angie Kincaid. Nie ma celtyckiego wdzianka, jego topór to nie „Brainbiter”, ale fryzurka rozwiewa wszelkie wątpliwości. Zanim „Slaine” zyskał międzynarodową sławę, dzięki talentowi Simon`a Bisley`a, na początku lat 80 - tych XX wieku, trafił w ręce niekwestionowanej gwiazdy brytyjskiego komiksu Mike`a McMahon`a (Judge Dredd, A.B.C. Warriors, The Last American, Batman, Tattered Banners i inne). O tym rysowniku zapewne jeszcze nie raz będę miał okazję wspomnieć na blogu, bowiem to właśnie jego wersja „Slaine`a” wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Kreska McMahon`a z okresu, kiedy rysował min. „Warrior`s Dawn” i „Sky Chariots” już zawsze będzie mnie prześladowała jako niedościgniona inspiracja. Daleko „Barbarusowi” do tego wzorca, ale niech będzie moim skromnym hołdem dla mistrzostwa Mike`a McMahon`a. Więcej o McM - 1, 2, 3, 4, 5

6 komentarzy:

  1. McMahon - mistrz!
    Jego wersja Slaine'a była przekozacka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt,McMahon jest wyjebany. Choć dla mnie troche wyżej w rankingu "naj" jest Kevin O'Neil. Obaj mają jakiś taki pewien wspólny mianownik swoich rysunków, podobne podejście do kreski. Zadziorność i dynamikę, którą później oczywiście i Bisley też do swojej twórczości przemycił( choć tu jest też dużo ducha kreski Sienkiewicza). Banda zrzynaczy i tyle;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kevin O'Neil też jest mocny (w moim rankingu jest po McM) i faktycznie można znaleźć u wszystkich tych gości jakiś wspólny mianownik min. poczucie humoru. "Zrzynają" beztalencia, zdolniachy się inspirują.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie. Choć taki Horley plagiator nieziemski względem Biza czy Frazetty to całkiem fajnie mu wychodzi ta kalka. Kolo po prostu dobrze to robi. Inna sprawa, że czasami przez tę jego " miłość" do mistrzów przeziera własny charakter jak chociażby w tym Lobo co go Mandragora wydała parę lat temu. Fajna rzecz choć ogólnie niedoceniona z tego co pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, Alex „HORLEY” Orlandelli, też jest OK chociaż zdarzają mu się czasami kiczowate obrazki. Jest też inny ciekawy italiani, ze „szkoły” Biz`a - Alberto Ponticelli (min. Egon).

    OdpowiedzUsuń