„Drakulę” Francisa Forda Coppoli pokochałem po pierwszym obejrzeniu w kinie, w 1992 roku. To prawdziwie ślepa miłość. Ślepa, bo nie dostrzegam lub nie chcę dostrzec w tym filmie żadnych niedoróbek realizacyjnych, złej gry aktorów (nawet Keanu Reevesa), wad scenariusza i potknięć reżysera, choć z całą pewnością jakieś są. Odbieram „Drakulę” jak obraz namalowany na ogromnym płótnie, z postaciami ustawionymi w dramatycznych pozach, odtwarzającymi swe role prawdziwie i bez cienia śmieszności. Obraz z mnóstwem szczegółów ukrytych w półmroku, z przejmującą historią miłosną i piękną sceną śmierci tytułowego bohatera. Książe, który przeklął Boga, wampir, potwór, bestia umiera w objęciach swej ukochanej, happy end. Nie ważne, który raz oglądam tę opowieść zawsze jest tak samo, żal chwyta za serce i łzy się cisną do oczu. Jak można nie kochać tego filmu?
- Muzyka do filmu jest dziełem Wojciecha Kilara a piosenkę "The Love Song For a Vampire", która rozbrzmiewa w trakcie napisów końcowych zaśpiewała Annie Lennox.
- Oficjalną komiksową adaptację „Drakuli” dla wydawnictwa Topps narysował Mike Mignola.
Po raz kolejny podpisuję się pod wyborem. Drakula Coppoli jest świetny. Przede wszystkim wizualnie.
OdpowiedzUsuńTak jak dla mnie Drakula to chyba najlepszy filmowy horror tak Undying to najlepszy growy horror. Mimo że już ma swoje lata. Jakby ktoś miał okazję zagrać to polecam. Piszę o tym bo ostatnio właśnie miałem fazę na tę grę. :)
Tu główna melodia: http://www.youtube.com/watch?v=REp-b6zd38w
A komiks Mignoli wygląda smakowicie. Nawet nie wiedziałem, że coś takiego narysował.
Komiks Mignoli - Haba Haba Haba.
OdpowiedzUsuńKtoś tu widzę, że powoli zmienia profil swego bloga na filmowy ;) I'm just sayin'
Można tylko się zgodzić: film jest skończenie dobry. Czyli doskonały. Absolutnie nie ma do czego się przyczepić. A o komiksie Mignoli nie wiedziałem...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podzielacie opinię w kwestii moich filmowych faworytów. Jeżeli chodzi o gry, to jestem zupełnie zielony, ale muzyka z "Undying" ma moc. Haku, nie zmieniam profilu blogaska, to tylko takie rodzynki w cieście. Powiem szczerze, komiksowa adaptacja Drakuli nie powaliła mnie na kolana. Poziom rysunków i kolorystyka podobne jak w pierwszym odcinku Hellboya, ale oczywiście szkoda, że nikt tego u nas nie wydał.
OdpowiedzUsuńPrzywołałeś piękny film (ulubiony film mojej żony)! Kiedy będąc na studiach, chyba w ramach Konfrontacji, obejrzałem go pierwszy raz, byłem troszkę rozczarowany, szczególnie brakiem historycznych realiów związanych z działalnością Vlada (wojna z Turkami) i tym, że Amerykanie nie kumają, co to znaczy nasadzać ludzi na pal:) Ale później mnie olśniło i uważam tę adaptację klasycznego horroru za jedną z najlepszych. To przecież baśń dla dorosłych, mit o największych, odwiecznych pragnieniach człowieka: miłości i nieśmiertelności. To także film, który jest hołdem dla wszystkich "bajarzy", poprzedników filmowców - współczesnych opowiadaczy bajek. Stąd pełno w nim odniesień do kina niemego, opery czy teatru marionetek. Dzięki, Andrzeju za to wspomnienie i ciekawostkę w postaci komiksowej wersji tego dzieła, o której oczywiście nic nie wiedziałem.
OdpowiedzUsuńamen.
OdpowiedzUsuńOglądałam niedawno po raz pierwszy 'Drakulę' i nie spodziewałam się ,aż tak urokliwego filmu.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w jego teatralności : D
Amerykanie gubią się w realiach historycznych tak w filmach jak i w komiksach to niemal norma, niestety. Widziałem dawno temu w kinie film historyczny o Vladzie (chyba węgierski), ale pamiętam tylko tyle, że był dosyć brutalny. Fajnym pomysłem wydaje mi się przedstawienie wojny z Turkami jako teatrzyku cieni. Cała ta jego "teatralność" jest dobrym patentem. Pozdrowionka:)
OdpowiedzUsuńfilm genialny:D ze tak powiem ubostwiam:D
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę premierę Draculi w Polsce w sylwestra 92 roku to szacun, że chciało się iść do kina właśnie w ostatni dzień roku.
OdpowiedzUsuńDzięki.
OdpowiedzUsuńMike o ile wiem nie tylko komiks pocisnął (ciągle w kolejce do nabycia u mnie...) co i w design wizualny był zaangażowany.
OdpowiedzUsuńpisał jaGonz