Tytuł wpisu nawiązuje do Chopingate, czyli afery, którą sprowokował działacz społeczny Janusz Owsiany i reporterzy TVN Warszawa srodze oburzeni komiksem „Chopin New Romantic”. Komiksowe zakątki internetu obfitują w bardzo podobnie brzmiące komentarze (1, 2, 3, 4, 5, 6, 7...). Daruję sobie, zatem kolejny zwłaszcza, że nie byłbym oryginalny. Temat jest bardzo gorący, trąbią o nim wszystkie media, ale obawiam się, że ta nadmuchana sprawa nie przysłuży się lepszemu postrzeganiu komiksu w Polsce.
Nie odmawiam Krzysztofowi Ostrowskiemu ani komukolwiek innemu prawa do używania w sztuce takich środków wyrazu, jakie są im potrzebne, ale... Myślę, że inkryminowana historyjka nie straciłaby na jakości i wyrazistości gdyby tych wyrazów na „k”, „g” i „ch” w niej zabrakło. Prawdę mówiąc, najbardziej ruszyła mną inna, znacznie ważniejsza w moim odczuciu kwestia. Chodzi o zapowiedź MSZ zniszczenia całego nakładu tej pechowej publikacji. W tym miejscu powinno wystarczyć kilka odpowiednio brzmiących słów, zapisanych dużymi literami: SKANDAL, CENZURA, FAHRENHEIT 451... I tyle.
Przejdźmy lepiej do tematu, który nie budzi kontrowersji, jest za to bliższy memu sercu. Oczywiście, mam na myśli „Awanturę”. Nawet nie przypuszczałem, że publikacja cyklu wspomnieniowego wymyślonego przez Karola Wiśniewskiego wywoła taką dawkę wzruszenia i tęsknoty za przygodą z naszym magazynem komiksowym. Jakby, otworzyły się drzwi od dawna nieużywane, zarośnięte pajęczyną, a za nimi ukrywało się coś, co wydawało się być na zawsze zamkniętym doznaniem...
Nie odmawiam Krzysztofowi Ostrowskiemu ani komukolwiek innemu prawa do używania w sztuce takich środków wyrazu, jakie są im potrzebne, ale... Myślę, że inkryminowana historyjka nie straciłaby na jakości i wyrazistości gdyby tych wyrazów na „k”, „g” i „ch” w niej zabrakło. Prawdę mówiąc, najbardziej ruszyła mną inna, znacznie ważniejsza w moim odczuciu kwestia. Chodzi o zapowiedź MSZ zniszczenia całego nakładu tej pechowej publikacji. W tym miejscu powinno wystarczyć kilka odpowiednio brzmiących słów, zapisanych dużymi literami: SKANDAL, CENZURA, FAHRENHEIT 451... I tyle.
Przejdźmy lepiej do tematu, który nie budzi kontrowersji, jest za to bliższy memu sercu. Oczywiście, mam na myśli „Awanturę”. Nawet nie przypuszczałem, że publikacja cyklu wspomnieniowego wymyślonego przez Karola Wiśniewskiego wywoła taką dawkę wzruszenia i tęsknoty za przygodą z naszym magazynem komiksowym. Jakby, otworzyły się drzwi od dawna nieużywane, zarośnięte pajęczyną, a za nimi ukrywało się coś, co wydawało się być na zawsze zamkniętym doznaniem...
Przy okazji odkurzania archiwaliów dotyczących pisma przywołałem w pamięci wszystkie kolejne próby, które podejmowało „Studio Komiks Polski” z zamysłem powołania do życia następcy „Awantury”. Nie były to działania szczególnie owocne, ale i tak trudno mi oprzeć się wrażeniu, że nasze „parcie” na magazyn komiksowy obudziło podobny odruch u naszych młodszych kolegów po fachu. W końcu, właśnie w Bydgoszczy powstały kolejne po „Awanturze” i „Paradoksie” inicjatywy tego typu: „Kontra”, „Azbest” i best of the best, czyli „Produkt”. Będę się upierał przy idei, że coś w tym musi być!
Tymczasem, zapraszam już jutro na trzecią, lecz już wiadomo, że nie ostatnią, jak planowaliśmy z Karolem Wiśniewskim, część cyklu rocznicowego o „Awanturze”. Wiecie, że możecie zaglądać w tym celu na blog „Binio Bill i inni” lub na „Aleję Komiksu”. Będzie ciekawie!