poniedziałek, 21 grudnia 2009

Gwiazdor

Dziecięciem będąc myślałem, że prezenty pod choinką zostawia Gwiazdor. Święty Mikołaj kojarzył mi się z szóstym dniem grudnia i słodyczami, zajmując raczej drugorzędną pozycję w moim świątecznym rankingu. Nie pamiętam, kiedy zorientowałem się, że droga prezentów pod choinkę jest zupełnie inna, ale pomysł, że Mikołaj miałby pracować na dwóch etatach, czyli 6 i 24 grudnia uznaję za szczególnie niewiarygodny. Wyjątkiem jest chyba tylko Wielkopolska gdzie Gwiazdor nadal stanowi element lokalnego kolorytu. Boże Narodzenie jest świętem sympatycznym a nawet pięknym, o ile śniegu spadnie wystarczająco dużo, dlatego beztrosko w nim uczestniczę, nie przejmując się jego wymiarem religijnym. Szczerze życzę wszystkim podglądaczom mojego bloga: Oby Wam się działo jak najlepiej!
Ten zielony gość na ilustracji to nie jest Grinch, jak może się niektórym wydawać. To Atomix, stworek, którego komiksowe przygody ukazywały się w magazynie dla dzieci o tym samym tytule. Koncept postaci i pierwszą historyjkę wykonał Simson. Przejmując serię dopasowałem postać do swojego widzimisia i przez kilkanaście numerów, aż do zamknięcia magazynu miałem z nim do czynienia. Dla porządku dodam, że również Łukasz Ciaciuch machnął jeden z odcinków, kiedy byłem strasznie zajęty jakąś inną robotą. Wkrótce postaram się zaprezentować, co ciekawsze kadry z jego przygód. 

Świeżutkie zdjęcie z widokiem na ulicę (uliczkę) Kubusia Puchatka.

niedziela, 13 grudnia 2009

Tears in Rain

Umieściłem na blogu nowe okienko, pod które chciałbym, co jakiś czas podpinać wygrzebane w sieci filmiki lub muzykę. Na dobry początek prawdziwa perełka, czyli fragment filmu „Blade Runner”. Podejrzewam, że wszyscy znacie go doskonale, ale to jeden z tych obrazów i jedna z tych scen, które po prostu uwielbiam. Miłych wrażeń!

sobota, 5 grudnia 2009

Magazyny

Moja współpraca ze „Znakomiksem” rozpoczęła się w roku 2001, kiedy magazyn funkcjonował jeszcze pod nazwą „Z.N.A.K.”. Zadebiutowałem w nim przejmując funkcję rysownika serialu „Kołysanka” (scen. Andrzej Baron) po Piotrze Drzewieckim, który w moich dwóch pierwszych odcinkach zajmował się także doklejaniem szarości i dymków na komputerze. Od tamtej pory pojawiłem się w kilku numerach magazynu kontynuując „Kołysankę”, wrzucając jakieś pinupy, okładki lub starając się nie zepsuć kolorkami komiksu „Lap of the Gods”. Andrzej Baron od lat wytrwale walczy o swoje miejsce na naszym komiksowym rynku, może bez spektakularnych sukcesów, ale trzymając profesjonalny poziom swojej sztandarowej publikacji. Wypracował międzynarodowe kontakty, dzięki którym na łamach pisma pojawiły się takie nazwiska jak Pat Mills, Clint Langley, Liam Sharp, czy też Arthur Suydam autor jednej z okładek najnowszego numeru. Do czternastego numeru „Znakomiksu”, który już niedługo znajdzie się w sprzedaży, Andrzej wpasował jedną z moich ilustracji, powstałą w 1998 r. Dodam jeszcze, że rysunek machnąłem przy użyciu czarnego długopisu żelowego a całość była kolorowana analogowo, czyli tuszami i farbkami.
Dzięki informacji, na blogu, „Ziniola” wszyscy zainteresowani wiedzą już o moim występie na łamach tego pisma. Dominik Szcześniak ujawnił, że wykorzysta pierwszy odcinek serii „Red” (scen. Łukasz Chmielewski i Maciej Jasiński), znanej niektórym z łamów magazynu „Sfera” i „Świat Gier Komputerowych” (jeden odcinek). Oba pisma od jakiegoś czasu już nie istnieją, czego bardzo żałuję, nie tylko ze względu na regularne dochody. Jednak to nie koniec przygody z „Ziniolem”, bowiem Dominik namówił mnie na wywiad, którego publikację zapowiedział jako rozmowę z „jednym z mistrzów współczesnego komiksu polskiego”. Wprawił mnie tym w niemałe zdziwienie i zakłopotanie. Próbowałem się bronić w komentarzach do owego newsa, ale mleko się rozlało. Będę teraz musiał się nieźle gimnastykować, żeby nadążyć za tym zaszczytnym mianem, może nawet jakiś nowy i w dodatku dobry komiks narysować, w mordę. Toś mi narobił, chłopie!